Mijały dni. Mijały tygodnie. Mijają miesiące. Utrata boli. Najpierw uciekasz. Później chowasz pod poduszką. Zamykasz w domu. Zamykasz w sobie. Milkniesz. Przeżywasz. Próbujesz zrozumieć. Próbujesz zaakceptować.
Nagle się budzisz. Patrzysz w lustro i widzisz zmęczoną twarz z podkrążonymi oczami. Orientujesz się, że żywisz się winem, herbatą i czekoladą. Nie masz siły wychodzić z domu. Widzisz, że zmuszasz się do pracy i udajesz, że jest ok, nawet kiedy mówią Ci, że ostatnio jesteś jakaś wycofana.
Uświadamiasz sobie, że życie wymknęło Ci się spod kontroli. Szukasz w sobie siły. W mniejszych i większych rzeczach. W wypijaniu soku z marchwi zamiast wina na kolację, w porannej medytacji, w przebieżkach biegowych, w pracy od fantastycznych ludzi, których tam spotykasz, w praktyce wdzięczności, w składaniu sobie obietnic- będę swoją najlepszą przyjaciółką.
Koniec obwiniania siebie. Zawsze najpierw obwiniam siebie. Ale to błąd. Nie zawsze to ja jestem winna.
Dlaczego nie potrafię okazać gniewu,a wciąż się smucę? Bo skierowałam gniew w głąb siebie. Krzywdzę się. Wiem jak sobie z tym poradzić. Pokochać siebie. Na nowo.
Przecież jestem już na dobrej drodze. Odcięłam się. Nie jestem już dziewczynką bez mózgu, wiem czego chcę. Proszę Cię nigdy nie daj sobie wmówić, że nie wiesz czego chcesz od życia tylko dlatego, że ktoś nie rozumie Twoich marzeń i wartości.
I mogę dalej uciekać i wciąż chować głowę pod poduszką. Mogę stać w miejscu i płakać albo posadzić tyłek na poduszce i zacząć słuchać siebie. Na nowo. Zaktualizować system. Przypomnieć wartości i zacząć znów za nimi podążać.
Czasem będziesz potrzebował się zgubić, żeby odnaleźć siebie na nowo. Utrata zawsze boli, nawet jeśli wychodzi z Twojej inicjatywy. Niezależnie od tego czy jest to utrata kogoś lub czegoś będziesz przechodził przez ogień. Zmienisz się. Diament zyska szlif i stanie się brylantem.
Utrata często pomaga nam wejść w dorosłość. Dzięki niej stajemy się prawdziwi, autentyczni. Stajemy się prawdziwymi kobietami i prawdziwymi mężczyznami, prawdziwymi przyjaciółmi, prawdziwymi ludźmi.